XXIX NIEDZIELA ZWYKŁA

Z Ewangelii według Świętego Łukasza

Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać: «W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi.
W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!” Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: „Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie nachodziła mnie bez końca i nie zadręczała mnie”».
I Pan dodał: «Słuchajcie, co mówi ten niesprawiedliwy sędzia. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?»
***
Amalekici, o których wspomina dziś Księga Wyjścia, byli semickim szczepem koczującym w pustyni od góry Synaj aż po południowo-zachodnie krańce Palestyny. Walczyli oni często z Izraelitami, ponieważ ci w czasie wędrówki przez pustynię (z Egiptu do Palestyny) przebywali na terenach, które Amalekici uważali za swoje. Jedno z wielkich zwycięstw odnieśli synowie Izraela w Refidim.
Wspomniane zwycięstwo było związane nie tylko z odwagą Izraelitów walczących pod wodzą Jozuego, ale przede wszystkim z wytrwałą modlitwą Mojżesza. Gdy Jozue wyruszył do walki, Mojżesz udał się na górę wraz z Aaronem i Churem, aby prosić Boga o zwycięstwo. Wyrazem modlitwy błagalnej były podniesione ręce Mojżesza; ale walka się przedłużała i niełatwo przychodziło Mojżeszowi utrzymać ręce wzniesione. Ponieważ od tego zależał pozytywny wynik walki, dlatego towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur wpadli na ciekawy pomysł: usadzili Mojżesza na kamieniu, aby w ten sposób znalazł się niżej, sami zaś podeszli z boku i stosunkowo łatwo mogli już podtrzymywać ręce męża Bożego. Dzięki temu Jozue zdołał pokonać Amalekitów i naród wybrany został uwolniony od swoich wrogów.
Wzniesione do góry i podtrzymywane przez innych ręce Mojżesza stały się symbolem wytrwałej modlitwy. Syn Boży, który przyszedł na ziemię, aby wybawić człowieka od dwóch największych wrogów: grzechu i śmierci, zachęca nas również do wytrwałej modlitwy. Ma zaś na uwadze przede wszystkim prośby dotyczące właśnie naszego zbawienia. Przypowieść, jaką dziś Chrystus przytacza, dotyczy na pierwszym miejscu modlitwy błagalnej. Posługuje się przykładem sędziego, który nie bał się Boga i nie liczył się nawet z ludźmi. Ustąpił jednak pod naporem ustawicznej prośby wdowy, która mu się naprzykrzała.
Pan Jezus posłużył się w tym wypadku mową kontrastową: „Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi”. Jeśli zatem tak postąpił człowiek grzeszny, to przecież jest rzeczą zupełnie jasną, że Bóg weźmie w obronę swoich wybranych. Zauważmy, że biedna wdowa nachodziła sędziego w słusznej sprawie i że Pan Jezus mówi o wzięciu w obronę swoich wybranych, a więc ma na uwadze ich prośby zanoszone w chwilach utrapienia czy różnych przeciwności, które niesłusznie spadają na sprawiedliwych.
Chociaż została wyeksponowana głównie wytrwałość w sensie zanoszenia prośby w tej samej sprawie, jednak Chrystus wzywa równocześnie do stałej, ustawicznej modlitwy. Św. Augustyn tłumaczy: „Zawsze się modlić – to trwać wiernie w wierze, nadziei, miłości i tęsknocie, w oznaczonych godzinach i wyznaczonych terminach modlić się słowami, aby się zachęcać do wewnętrznego i trwałego nabożeństwa i w nim się ciągle rozpalać” (PL 33, 501).
Skoro Chrystus polecił: „Zawsze należy się modlić i nie ustawać” (Łk 18, 1), to Kościół będąc posłuszny temu nakazowi nigdy nie przestaje się modlić i napomina nas: „Przez Niego (Jezusa) składajmy Bogu ustawicznie ofiarę czci” (Hbr 13, 15). Temu poleceniu czyni zadość nie tylko przez sprawowanie Eucharystii, lecz także w inny sposób, zwłaszcza w liturgii uświęcenia czasu, dla której wśród innych czynności liturgicznych to jest właściwe na podstawie starej tradycji chrześcijańskiej, że ma na uwadze uświęcenie całego dnia i nocy (LH, nr 10).
Słuchamy dziś znowu napomnień, jakie św. Paweł daje umiłowanemu uczniowi Tymoteuszowi. Miały one na uwadze przede wszystkim jego misję jako biskupa Efezu, ale jednocześnie zawierają treść powszechną, nad którą musi się głęboko zastanowić każdy uczeń Chrystusa.
Od młodości jesteśmy pouczani o wielkich sprawach Bożych dotyczących naszego zbawienia. Dobrzy i gorliwi rodzice czynią to niemal od niemowlęcych lat swoich dzieci, przekazując im prawdę Bożą. Otóż obowiązkiem każdego jest trwać i rozwijać się w tym, co nam zostało przekazane. Jeśli chcemy naprawdę tak właśnie postępować, musimy zagłębiać się w karty Pisma św., bo tylko stąd możemy nauczyć się na pierwszym miejscu mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie.
Pismo święte to księga natchniona przez Boga, a więc w Nim ma swoje źródło. Choć zatem została spisana przez ludzi, nie zawiera ludzkiej, lecz Bożą, a więc niezawodną mądrość. Z tej też racji jest pożyteczna do nauczania i przekonywania innych, o czym muszą pamiętać przede wszystkim ci, którzy są powołani przez Boga do wypełnienia w Kościele posługi nauczania. Jest też skuteczna w kształtowaniu się w sprawiedliwości, uczy doskonałości chrześcijańskiej, a tym samym przysposabia do każdego dobrego czynu – o czym wszyscy muszą pamiętać.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*