Dzisiejszy fragment Ewangelii przypomina Chrystusowe słowa rozesłania uczniów. Apostołowie idą po dwóch, aby głosić Ewangelię. Wiadomo każdemu z nas, że w królestwa Bożego nie buduje się samemu… Ono wynika zawsze z komunii między nami i one warunkują owocność naszego apostołowania. Iść i nauczać, nieść Dobrą Nowinę to nasz obowiązek. Posłani „szli, wzywali do nawrócenia, wyrzucali wiele złych duchów, wielu chorych namaszczali i uzdrawiali” (Mk 6,12-13).
Rozesłanie apostołów niosło miłość i moc na czas przeciwności. Zwykle pierwszą reakcją przy takim rozesłaniu jest lęk, obawa, a nawet krzyk: po co?, ja wolę żyć spokojnie, nie wychylać się za daleko! Gdyby wszyscy ludzie tak myśleli, to i nasz los byłby niepewny. Dokąd prowadzi twój, mój, nasz szlak?
Wielu się skarży, że światem zawładnęła nienawiść, zazdrość, podłość ludzka. Narzekamy, że jest tak wielu ludzi Szatana; tego, który przegrał swoją próbę wobec Pana Boga, wypadł z Bożej łaski – a teraz mści się na ludziach. Jedno jest pewne: nie zwycięży się złych bez walki ze złem, bez modlitwy i wiary, bez czynienia dobra. Bóg wybrał nas dla siebie i posłał, aby iść do ludzi z Dobrą Nowiną. Często trzeba iść do ludzi, aby prostować ich poplątane drogi. Trzeba iść i mówić im, że „Bóg jest miłością”, że Bóg „ich kocha”! Pan daje nam wystarczającą ku temu siłę i łaskę.
Pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Bóg nie przestaje pociągać człowieka do siebie. Jak wyschnięta, spalona ziemia otwarta jest na deszcz, tak serce człowieka otwarte jest na Boga, serce pojemne, zdolne Go przyjąć, „wchłonąć”. Do tej posługi potrzebne jest „narzędzie” – drugi człowiek, jego serce, usta, ręce, chęci. Bóg nie boi się czyjejś niewiary, nawet ludzkiego ateizmu. To tylko czas suszy. Podobnej do tej, z czasów proroka Eliasza, o której czytaliśmy w Godzinie Czytań dzisiejszej niedzieli. Ożywczy deszcz spadnie prędzej czy później przez posługę bliźniego: twoją, moją, naszą!
Obecne czasy dowodzą, że nie musimy się udawać do dalekich krajów Afryki, Azji czy Ameryki Południowej, aby ewangelizować. Dziś musimy głosić Ewangelię najpierw tym, którzy są blisko… W miejscach naszego życia, pracy… Dla wielu Ewangelia dziś poszła w zapomnienie. W każdym stanie i zawodzie znajdziemy łatwo wdzięczne pole dla naszej pracy misyjnej. Ale pamiętajmy, że najważniejsze jest najpierw dawanie świadectwa! Świadectwa najpierw bycia dobrym, prostym, dającym bliźniemu przystęp najpierw do siebie – tak by przez to dać dowód naszej przynależności – przynależności do Chrystusa. To prawda – musi się w nas znaleźć dużo samozaparcia, zaufanie i szacunek wobec bliźnich, cierpliwość i chrześcijańska miłość.
Matka Teresa w Kalkucie mawiała do sióstr: „Nie bierz, nie przyjmuj żadnego kawałeczka chleba, jeśli nie będzie on dzielony z innymi… Wszystko zaczyna się od modlitwy i najpierw, zanim staniemy się zdolni do miłości, musimy stać się zdolni do modlitwy”.
„Idź i głoś Ewangelię”. Idź – to wskazanie dla każdego z nas, dla ciebie i dla mnie. Idź – to znaczy zacznij żyć Ewangelią na co dzień. Jesteśmy posłani by ewangelizować swoją rodzinę, miejsca pracy, środowiska, przestrzeń publiczną.
Życie chrześcijanina tak mocno uległo pogaństwu, zeświecczeniu… „Oni szli i wzywali do nawrócenia” – niech i u nas tak będzie. Idź i prorokuj do narodu. Idź i wypowiedz walkę złu, pochylając się nad tym, co słabe, odrzucone, chore. Nie szukaj innych, skuteczniejszych środków – tamci też ich nie mieli. Szli „obuci w nadzieję”, mocni asystencją Bożego Ducha…
Naucz mnie, Panie, że królestwo Twoje nie opiera się na wielkich, przytłaczających środkach, ale na dobru i głoszeniu słowa o zbawieniu.
Dodaj komentarz