II NIEDZIELA ADWENTU

W 1999 roku św. Jan Paweł II komentował dzisiejszą Ewangelię, mówiąc:

 

Słyszymy głos Jana Chrzciciela – proroka posłanego przez Boga, aby przygotował nadejście Mesjasza. Pojawia się on na pustyni judzkiej i słowami dawnego proroctwa Izajasza wzywa: «Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego». To wołanie rozbrzmiewa przez wieki i dociera do nas, zachowując niezwykłą aktualność. Prostujcie ścieżki dla Niego. Aby spotkać się z naszym Odkupicielem, musimy się nawrócić, to znaczy wyjść Mu naprzeciw z radosną wiarą, porzucając mentalność i styl życia, które nie pozwalają nam w pełni naśladować Chrystusa. Ten wysiłek nawrócenia znajduje oparcie w przekonaniu, że Bóg jest zawsze wierny, mimo wszelkiego zła, jakie dostrzegamy w sobie i wokół nas. Oto dlaczego Adwent jest czasem oczekiwania i nadziei.

 

Spróbujmy się zastanowić nad tym, co to znaczy wyjść naprzeciw Odkupicielowi. Każde wyjście naprzeciw musi być najpierw poprzedzone aktywnością. Człowiek, który chce spotkać drugą osobę, musi się zdecydować na wysiłek ruszenia z miejsca. Adwent jest właśnie takim czasem, w którym każdy ma szansę ruszyć się z miejsca. Ów wysiłek polega na zmianie postawy życiowej. Niejednokrotnie lenistwo duchowe staje się przyczyną coraz większego oddalania się od Boga. Jakże tu nie wspomnieć wielu chrześcijan, którzy w swojej religijności zatrzymali się na etapie dziecinnego pacierza i przespanej niedzielnej Mszy Świętej. Jeśli chcemy spotkać się z Panem, musimy te postawy zmienić. Zgoda na płytkość religijną i traktowanie Kościoła jak supermarketu uniemożliwiają własne uaktywnienie. Trzeba się więc pochylić nad swoją nieaktywnością i podjąć wysiłek duchowego powstania.

 

Kolejnym krokiem prowadzącym do spotkania z drugą osobą jest obranie prawidłowego kierunku. Nie można się z kimś spotkać, idąc w innym kierunku. Jest to zachowanie nielogiczne, ale niestety często spotykane. Biorąc pod uwagę spotkanie z Mesjaszem, owo pójście w drugą stronę oznacza niemoralne zachowania, często tłumaczone współczesnymi czasami i przymusem. Nie można spotkać Chrystusa, gdy człowiek coraz więcej grzeszy i jednocześnie się usprawiedliwia. Można taką postawę ukazać w zjawisku tłumaczenia nieetycznych zachowań przyzwoleniem społecznym. Kto teraz przejmuje się paleniem czy piractwem internetowym? Istnieje na takie postawy społeczne przyzwolenie, które niejako „rozgrzesza” współczesnego człowieka. I tak zaczyna się powolne pójście w przeciwnym kierunku, czyli deformowanie sumienia. Rozpoczyna się etap pozornej aktywności religijnej: grzeszę i myślę, że wszystko jest w porządku.

 

Jest jeszcze jeden istotny element owego wychodzenia naprzeciw. Ważne jest, aby się nie minąć z osobą, którą chce się spotkać. Można bowiem przejść obok kogoś i go nie zauważyć. W spotkaniu z Chrystusem jest ważne, aby umieć odczytywać znaki. Przecież już św. Augustyn mawiał, że boi się Boga przechodzącego obok. Umiejętność odczytywania znaków prowadzi do otwarcia się na łaskę Bożą. Polega to między innymi na odczytywaniu woli Bożej. W wielu wydarzeniach (nie zawsze miłych) trzeba doszukiwać się głosu samego Boga. Są to nasze prywatne lekcje Bożej opatrzności.

 

Jakże w tym miejscu nie przytoczyć przykładu matki, której dziecko zginęło w wypadku autokarowym, kiedy jechało pomodlić się o zdanie egzaminu dojrzałości! Matka tracąca swoją pociechę przeżywa dramat, który trwa do końca życia. Jednak wspomniana kobieta potrafiła w tej bolesnej lekcji dostrzec palec Boży. Powiedziała:

 

To było bolesne spotkanie z Chrystusem. Miało być ciągłe święto Bożego Narodzenia, czyli cieszenie się sobą, a stało się beznadziejną górą Golgotą, która naznaczona jest krzyżem. Jak żyć z takim piętnem? Tylko z Bogiem można przetrwać, a tylko matki, które straciły swoje ukochane dziecko, są w stanie zrozumieć, co mam na myśli.

 

Nawet w tak dramatycznych sytuacjach istnieje możliwość odczytania woli Bożej i spotkania się z Chrystusem.

 

I warto wspomnieć o jeszcze jednym ważnym elemencie owego wychodzenia naprzeciw. Z tego spotkania musi coś wynikać. Adwent jest radosnym oczekiwaniem na przyjście Pana. Dlatego też trzeba ciągle czuwać wraz z Kościołem, bowiem – jak nauczał św. Jan Paweł II:

 

Cały Kościół pielgrzymujący po świecie wychodzi duchowo na spotkanie oczekiwanego Mesjasza. Bóg jest Tym, który przychodzi: przyszedł do nas w osobie Jezusa Chrystusa; nadal przychodzi w sakramentach Kościoła i w każdym człowieku, który prosi nas o pomoc; przyjdzie w chwale na końcu czasów. Dlatego Adwent jest czasem czujnego i czynnego oczekiwania, ożywionego miłością i nadzieją, które wyrażają się w uwielbieniu i modlitwie błagalnej oraz w konkretnych dziełach braterskiej miłości.

 

Trzeba pamiętać o tym oczekiwaniu, które jest jednocześnie wyjściem na spotkanie Pana. Można się jednak zastanawiać, czy stać nas na owo wyjście. Czy nie jest za późno? Ernest Hemingway mawiał: „Teraz nie pora myśleć o tym, czego ci brak. Lepiej pomyśl, co możesz zrobić z tym, co masz”. Największym kapitałem jest nasze człowieczeństwo podniesione do godności dziecka Bożego poprzez chrzest. Pochylmy się nad nim, a spotkanie z Chrystusem stanie się realne.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*