Uroczystość wszystkich świętych to przede wszystkim czas skłaniający nas do refleksji nad naszym życiem, nad naszym przemijaniem i nad naszą wiecznością. Usytuowana na początku jesieni i u końca roku uroczystość w której wspominamy tych którzy osiągnęli już zbawienie stanowi dla nas jakby okno. Okno przez które możemy oglądać fragment rzeczywistości wiecznej. Choć każdy z nas tutaj na ziemi układa sobie życie tak jak najlepiej potrafi. Staramy się, żeby nasze domy czy mieszkania były jak najlepsze – żeby były odzwierciedleniem tego, co w nas najpiękniejsze najistotniejsze – to pomimo to właśnie obecny czas przypomina nam, że one nie są naszym celem, że nie będziemy w nich mieszkać na zawsze. Tak jak mówią słowa starej znanej pieśni „nie tu ojczyzna ani tu nikomu nie dano w świecie wieczystego domu, wyrok niezmierny i dekret straszliwy że umrzeć musi każdy człowiek żywy”
I chociaż rzeczywiście dobrze zdajemy sobie sprawę że przecież nasze życie z każdym dniem jest coraz bliżej końca, to przecież dobrze czujemy, dobrze wiemy, że naszym „końcem”, że naszym przeznaczeniem nie jest nicość, ale Bóg. I to jest treścią listopadowego święta. To o czym mówi nam dzisiaj Święty Jan w swoim liście: „że będziemy podobni do Boga bo ujrzymy Go takim jakim jest, że każdy kto pokłada w Nim nadzieję uświęca się jak On jest święty”.
Ale czas Wszystkich Świętych to także czas kiedy nasze oczy, oczy naszego serca kierują się w stronę tych, którzy już z nami nie chodzą. Tych, którzy przeszli już na drugą stronę biegu życia i dlatego choć najpierw spoglądamy w kierunku Kościoła Tryumfującego jak to kiedyś zwykło się mówić. W kierunku tych którzy mieszkają już w domu Ojca, w którym jest wiele pokoi, jak zapewnia nas Pan Jezus. A zaraz obok patrzymy, także na tych, którzy stanowią Kościół Pokutujący, Kościół Czyśćcowy. Ten który się oczyszcza i pragniemy nieść im wszystkim pomoc naszą modlitwą, pragniemy gotować im drogę do nieba. Robimy to z jednej strony dlatego, że wśród nich spodziewamy się spotkać tych, których tak bardzo kochamy a którzy być może jeszcze nie są częścią Kościoła Uwielbionego. Robimy to jednak też dlatego, że przecież dobrze wiemy że za tak krótki czas już my sami możemy przestać być częścią tego Kościoła, który pielgrzymuje na ziemi a stać się częścią tego, który oczekuje w czyśćcu na pełną dojrzałość do zbawienia. Dlatego pamiętajmy dzisiaj przede wszystkim właśnie o tych formach które zostawił nam Pan Jezus, aby pomagać tym którzy już odeszli. Pierwszą z nich jest przecież przede wszystkim ofiarowywana za zmarłych msza święta w której to sam Bóg ofiaruje się za człowieka. W której Pan Jezus daje człowiekowi udział w zbawieniu wysłużonym przez siebie. Kolejną to oczywiście modlitwa zanoszona za zmarłych, następnie wszelkie czyny pokutne i w ten sposób także włączanie naszych zmarłych w tą wielką modlitwę Kościoła, w ten wielki skarbiec, który nazywany odpustem. Kiedy te wszystkie zasługi wszystkich jego członków świętych, cierpiących i pokutujących otwierają niebo tym, którzy jeszcze czekają na pełny udział w królestwie Bożym. Kolejny to ten zwyczaj który wydaje się że jest tylko jakimś elementem folkloru albo pamięci o zmarłych. To wtedy kiedy idziemy aby zapalić na grobie naszych zmarłych świece. Ale pamiętajmy kiedy czynimy to nie palmy tej świecy zmarłym. Palmy je na ich grobie. Ale palmy je Panu Bogu w intencji tych zmarłych. Zawsze palmy je Panu Bogu niech one będą przedłużeniem naszej modlitwy– bo tylko wtedy będą one miały wartość w oczach Boga i także w oczach naszych zmarłych. Kolejny element tak już bardzo zapomniany w naszej Ojczyźnie a bardzo praktykowany w Niemczech, szczególnie na Bawarii, to każdorazowo kiedy odwiedzamy groby naszych bliskich skrapianie ich wodą święconą. To w ten sposób przypominanie o łasce sakramentu chrztu świętego, to zanurzanie naszych bliskich zmarłych w tej wodzie która wypłynęła z boku Chrystusowego przebitego na krzyżu.
Ale pamiętajmy również a mam tu na myśli obecne, dzisiejsze czasy i to co one ze sobą niosą, że Kościół nigdy nikomu nie zabraniał zabawy. Kościół nigdy nikomu nie zabraniał balu przebierańców. Jedyne co zabraniał, to zabraniał tego co sprzeciwia się Panu Bogu. To zabraniał kultu zła, szatana i fałszywych bogów. Nigdy nie zabraniano udziału w balu przebierańców! Mało tego przecież nasi kolędnicy także chodzą przebrani i to tak za anioły jak za diabły. Podobnie jak z Mikołajem na wielu terenach chodzi także postać symbolizująca diabła a tam skąd pochodzę znane są zwyczaje kolędników którzy przez całą wioskę idą przebrani za przeróżne postacie. Tylko ważne jest tym wszystkim to z jaką my czynimy to intencją. Bo musimy zawsze dobrze to czuć, musimy uczyć tego młode pokolenie, że nasze serce musi być zawsze niepodzielnie oddane Panu Bogu. Bo naprawdę całe te zwyczaje które próbują wkraść się do naszego kraju one nie są problemem, problemem jest to, że ludzie odchodzą od Boga. To nie przebieranie się ani malowanie dyni ma jakąkolwiek moc żeby nas oddzielić od miłości Chrystusa. Ale niebezpieczeństwem jest to, kiedy w naszych sercach miłości Chrystusa już nie ma, kiedy nasze dzieci zapominają o Panu Jezusie zapominają o świętach, o prawdziwym ich sensie a chcą jedynie przyswajać sobie zwyczaje pogańskie.
Siostry i Bracia módlmy się dzisiaj przez wstawiennictwo Wszystkich Świętych do Chrystusa! Pamiętajmy o tych którzy oczekują na zbawienie. Ale módlmy się też za ludzkość, za nasz naród, za naszą młodzież i dzieci które są tak bardzo zagubione i które szukają prawdy o sobie, o Bogu, o świecie, o życiu wiecznym. I starajmy się znaleźć dobrą drogę do serca współczesnego człowieka, do serca współczesnej młodzieży. Dobrą drogę nie przez negacje wszystkiego co inne, nie przez negacje wszystkiego co nowe. Ale dobrą drogę przez to że wszystkim we wszystkich jest Pan Bóg. Że Pan Bóg na krzyżu pokonał śmierć, że pokonał Szatan i nic nie jest tego w stanie tego zmienić. Ani błędne opinie tych którzy próbują zaprzeczać zbawczej śmierci Chrystusa, ani twierdzenia jakichś hochsztaplerów. Nie są w stanie tego zmienić żadne nowe trendy ale my musimy najpierw wiedzieć i musimy to jasno czuć, że najpierw nasze serca należą do Chrystusa a wtedy możemy dawać żywe i prawdziwe świadectwo innym. Bo świat dzisiaj nie potrzebuje mędrców takich mędrców-mędrków. Świat dzisiaj potrzebuje świadków miłości! Świadków tego, że w to co wyznajemy w to rzeczywiście wierzymy i czynimy tak jak wierzymy i wyznajemy i wtedy nasze świadectwo będzie czytelne wtedy nie będziemy musieli walczyć ze wszystkim co jest dla nas nowe i niezrozumiałe wtedy będziemy mogli to nowe związać z tym co jest ważne i prawdziwe.
Dodaj komentarz