Z objawień Sługi Bożej Marii Waltorty
W owym czasie Jan powiedział do Piotra: „Rozumiem dobrze, że ten rozkwit Maryi jest znakiem, że czuje Ona, iż prędko połączy się z Synem całkowicie, bo duchowe ich zjednoczenie trwało zawsze. Nie wnikam w tajemnice Boże, ale jestem pewien, że widzi dzień swego Syna w chwale. Sądzę, że oglądając Go, duch Jej dochodzi do poznania przyszłości. Jest ona jeszcze na ziemi w ciele, ale nie mylę się, mówiąc, że duch Jej jest zawsze w Niebie. Takie jest Jej zjednoczenie z Bogiem, że ośmielam się powiedzieć, że w Niej jest Bóg, tak, jak był kiedyś w Jej łonie. Nawet więcej. Tak, jak Słowo złączyło się kiedyś z Nią, aby stać się Jezusem Chrystusem tak teraz Ona łączy się z Chrystusem, by stać się jak Chrystus, by przyjąć nowe człowieczeństwo. Maryja żyje miłością. Ten ogień miłości zapala Ją, karmi, oświeca i porwie Ją w chwili wyznaczonej bez bólu i bez zepsucia Jej ciała … My tylko będziemy boleć zwłaszcza ja. Nie będziemy już mieli Mistrzyni, Przewodniczki, Pocieszycielki naszej wtedy ja będę naprawdę sam …”. Tutaj Jan, wybuchnął takim płaczem, jak nigdy, nawet u stóp Krzyża i przy grobie Pana. Piotr przejął się tym i też zaczął płakać i wśród łez błagał Jana, by – jeśli można – uprzedził go o odejściu Maryi, a przynajmniej o Jej pogrzebie.
Dodaj komentarz