Umiłowaniu w Zmartwychwstałym Zbawicielu!
Dzisiejsza Ewangelia w bardzo wymowny sposób odnosi się do naszej obecnej sytuacji.
Zdajemy sobie przecież dobrze sprawę, że te Święta Paschalne były inne niż wszystkie dotychczasowe.
Że właściwie były one „nie do pomyślenia”. Wiemy dobrze, że zabrano naszego Pana, że został on złożony w ofierze za nasze grzechy, że zstąpił do piekieł – dla wyzwolenia świętych ojców i że wyszedł z grobu pełen chwały by dać nam nadzieję że i my nie pozostaniemy w grobie
A jednak mimo iż takie to wielkie i święte to także tak trochę „na dziko”. Inne. Takie „onlinowe” i wirtualne. I musieliśmy przestać wychodzić i nawet nawiedzać nasze świątynie. Potrzeba chwili. Świadomość niebezpiecznej zarazy i poddanie się państwowym obostrzeniom.
I zamknęliśmy się. I nie byliśmy na obmywaniu nóg, ani na „święty Boże” w Wielki Piątek. Nie było koszyczków w Kościołach a procesje rezurekcyjne nie wyszły. I co na to wszystko Pan?
On umarł i zmartwychwstał. Mało tego! Jest miłosierny! I dzisiaj przychodzi do nas mimo zamkniętych drzwi. Ukazuje nam swoje dłonie! A tym bardziej wątpiącym pozwoli włożyć swoje palce w rany po gwoździach. A jeśli komuś i to nie wystarczy to uchyla szatę na piersi i pozwala dotknąć swojego zabitego, przeoranego włócznią i zmartwychwstałego Serca.
Przychodzi do nas nie jako sędzia a jako miłosierny Zbawiciel. Wszystkich chce pociągnąć do siebie, bo przecież po to został podwyższony na krzyżu.
On sam przychodzi do nas z komunią duchową. Wydaje się nie tyle już czekać na nasze zaproszenie co sam nas zaprasza.
Zaprasza nas do przyjęcia zbawienia. Do przyjęcia swojego miłosierdzia w sakramencie pokuty. „którym odpuścicie są im odpuszczone…”
I otwórzmy Panu dzisiaj serca! Cieszmy się że możemy słuchać Jego słowa… Nawet jeśli mówi do nas przez telewizor czy komputer. Pamiętajmy, że i ta pandemia się skończy. Że Pan uniesie się nada nami swoim miłosierdziem. Mimo iż często patrząc na ten świat wiemy że mamy prawo czuć się winnymi i godnymi kary, to On przynosząc nam dziś przebaczenie przekazuje nam także swój pokój. I nie lękajmy się. Pamiętajmy ostatecznie że i tak nie mamy tutaj stałego miejsca. Że jesteśmy ciągle w drodze do nieba. A tam trzeba – puki nie nastanie dzień ostatni – przejść przez bramę śmierci. Ale nie jesteśmy i nie będziemy sami. Pan jest z nami.
On stanie na progu naszej wieczności – więc nie trzeba nam lękać się nawet wirusa „który zabija tylko ciało”.
Umiłowani w Zmartwychwstałym!
Wołajmy, szczególnie dziś, do Pana słowami ostatnio popularnej piosenki: „Przychodzisz Panie mimo drzwi zamkniętych.
Jezu Zmartwychwstały ze śladami męki.
Ty jesteś z nami, poślij do nas Ducha.
Panie nasz i Boże, uzdrów nasze życie.”
I ufajmy! Jego miłość jest potężniejsza niż całe zło świata. Niż widmo zarazy, suszy, głodu, wojny i pożarów w Czarnobylu. Nic tej Jego miłości nie zdoła zatrzymać. Ani Jego śmierć, ani Otchłań, ani kamień grobowy czy straż. I tak samo z nami: Jego miłość nas wydobędzie! Bo Pan przyrzekł! A Jego słowo nie zawiedzie!
Pamiętajmy, że gdy mnożą się niepokoje On przychodzi do nas. Przychodzi w słowie, komunii, sakramentach, braciach i siostrach oraz w „sakramencie” cierpienia i śmierci.
Zawsze jesteśmy w Jego przeoranych rękach! A On jest miłosierdziem i za to w szczególny sposób dzisiaj Mu dziękujmy! Dziękujmy, że jest miłosierny!
https://www.youtube.com/watch?v=va3S3JvNcjo
Dodaj komentarz