III Niedziela Zwykła – 26 stycznia 2020

Siostry i Bracia!
Dziś, w niedzielę ustanowioną przez Ojca Świętego Franciszka, jako niedzielę biblijną wysłuchaliśmy właśnie Słowa Bożego. – Biblii, która ma dla naszych serc być nieustannym światłem.
Ale znamienne jest również to, że w kolejne niedziele, po Bożym Narodzeniu, gdy jeszcze w naszych domach i świątyniach jaśnieją choinki, szopki – Kościół Święty mówi nam znowu o tajemnicy światła.
I znowu widzimy, jak na Jezusie spełniają się kolejne proroctwa o Mesjaszu. Zamieszkuje w krainie zwanej Galileą pogan. I tę krainę napełnia światłem swojej obecności. Głosi Galilejczykom Słowo Boże, uzdrawia, nawraca i powołuje. Powołuje tych, którzy dalej poniosą to Jego dzieło! Którzy dalej będą zamieszkiwać kolejne krainy cienia i przynosić im światło. Światło Słowa Bożego, nawrócenia, uzdrowienia i powołania chrześcijańskiego do budowy komunii miedzy Bogiem a ludźmi.
Tak i w naszym dzieje się przecież życiu. My też uwierzyliśmy, podobnie jak mieszkańcy Galilei, słowom, które przekazali nam powołani przez Chrystusa ludzie. Uwierzyliśmy, że Bóg jest dobry i że w Chrystusie przyszedł by oświecić nasze życie i nasze drogi. I że dzięki Niemu nie będziemy już sami.
Że światło, które otrzymaliśmy gdy uwierzyliśmy w Pana – że ono trwa w nas. I że Pan jest i będzie zawsze z nami. Że oświeca nasze osobiste mroki. Mroki i zwątpienia. Mroki grzechu, choroby a nawet mrok śmierci. Że dotyka nas i oświeca swoją miłością – przez swoje słowo i sakramenty.
I tak jest również dzisiaj! Dzisiaj również Kościół, złożony z tych powołanych – jak to słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii – głosi nam Słowo Boże! I mało tego – również i dzisiaj daje nam to jedyne światło – Chrystusa. Dzisiaj również, już za chwile na tym ołtarzu oświeci On nas swoją sakramentalną obecnością a potem napełni tym światłem nasze dusze i serca. I to z Nim w sercu pójdziemy w kolejny tydzień! To wielki dar!

Ale Siostry i Bracia w całym bogactwie słowa dzisiejszej niedzieli nie sposób, byśmy przeoczyli to dzisiejsze drugie czytanie! Zwłaszcza u nas w tej naszej małej Wspólnocie, która szczególnie poszukuje zagubionych owiec Chrystusa i która wydaje się być gdzieś z boku Kościoła. Na jego peryferiach. A przecież Wspólnota, która, tak bardzo ukochała Ojca Świętego.
My dzisiaj, może szczególnie nawet ja staje tutaj przed Wami, jak Paweł głosząc Wam ewangelię – że nawet zacytuję dzisiejsze drugie czytanie – nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. I zachęcam Was Bracia i Siostry do umiłowania Kościoła. Do umiłowania Kościoła całego. Kościoła, który się na całym świecie różni. Ale który jest JEDEN.
Za chwilę będziemy wyznawać: Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół! I pielęgnujmy tę wiarę. Cieszmy się że Kościół w swej różnorodności dociera na cały świat! Że mówi wszystkimi językami i niesie wszędzie świadectwo o Chrystusowym Krzyżu. Często jest to i świadectwo krwi. I – tak jak głosi nam tegoroczne hasło tygodnia modlitwy o jedność – BĄDŹMY ŻYCZLIWI – to że nie wszystko rozumiemy nie oznacza że mamy stawać się wzajemnie sobie wrodzy.
My- słuchając Jezusa mamy być ludźmi pojednania i pokoju. Mamy znajdować to co łączy! A my mamy taki talent do dzielenia! Kto jak przeżywa sakrament kapłaństwa! A z celibatem a bez. A kto jak przyjmuje komunie a na kolanach a na stojąco, a przy balaskach a bez? A czy to nie postawa serca jest tu najważniejsza? Owszem! Pięknie jest uklęknąć przed Panem w tej wyjątkowej chwili! Chwili tego wyjątkowego spotkania. I do tego nas Kościół również zachęca. Ale jednak Kościół rozsiany na cały świat ma przeróżne tradycję i nie można powiedzieć, że ktoś kto celebruje ten moment inaczej jest zły i nie kocha Pana Jezusa.

Przez kilka lat dane mi było mieszkać i uczyć się w Colegium WIlibaldiunum – w najstarszym nieprzerwanie działającym seminarium na świecie – w Eichstaett w Niemczech. Tam zobaczyłem piękno i wielkość Kościoła. Obok siebie mieszkający klerycy rzymsko – katoliccy z greko – katolickimi. Jedni celibatariusze mieszkający sami – drudzy obok mieszkali z żonami i dziećmi. A byli tam ludzie z Niemiec, Polski, Ukrainy, Libanu, Indii, Gruzji, Wietnamu, Wenezueli, Rwandy, Nigerii, Etiopii. Wszyscy zgromadzeni wspólnie przy Chrystusie.

Kiedy celebrowaliśmy Eucharystie razem, choć nie zdarzało się to często – można było widzieć jak różnie przyjmuję się Eucharystie w różnych częściach Kościoła. Ale zawsze było to pobożnie! Jedni klękali, inni się kłaniali, inni wielokrotnie żegnali.
Ale pamiętam też pewnego starszego Pana, który regularnie przychodził do nas na msze co środę. Można się było dowiedzieć: to emerytowany pastor ewangelicki. Na emeryturze już przeszedł na katolicyzm. On klękał.
Siostry i Bracia! Cieszmy się że Kościół łączy w sobie mnogość kultur, języków, form! Że to światło zaniesione przez Apostołów na cały świat oświeciło ludy i wrosło w ich kulturę.
I módlmy się jednocześnie o jedność miedzy wyznawcami Chrystusa na całym świecie. Nie o jedność form, nie o jeden język – choćby i najklasyczniejszą łacinę. Módlmy się o jedność mistyczną – o to by mieć jedno serce i jedną duszę. Jak chleb składający się z wielu ziaren, rozsianych po górach i łąkach połączony jest w jedno – jak on staje się w misterium Eucharystii Ciałem Chrystusa – tak również i my w tym samym misterium – rozsiani po przeróżnych krajach i kulturach, byśmy przez tajemnicze działanie Bożego Ducha również byli wszyscy razem jednym rozpraszającym ciemności świata Ciałem Chrystusa – Kościołem.
Amen.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*